„Twenty 5.21i to niewielkie, ale bardzo dobre monitory, z którymi doświadczony audiofil będzie mógł wiele osiągnąć. Mają swoje ograniczenia (bas, dynamika w skali makro) i stawiają pewne warunki (niezbyt duże pomieszczenie, wydajny wzmacniacz, prawidłowe ustawienie), ale jak już zagrają, nawet doświadczeni i wymagający słuchacze będą mogli pokiwać głową w geście uznania i całkowitej satysfakcji. W brzmieniu tych kompaktowych kolumienek można znaleźć powiew studyjnej dokładności, ale nie jest to najważniejsze. Przede wszystkim słychać tu niezwykłą dojrzałość, normalność i uniwersalność. Takie monitory nie powinny się też szybko znudzić, bo tak neutralny, spójny i realistyczny dźwięk znudzić się nie ma prawa. PMC może i nie pierniczy się z cenami, ale potrafi dostarczyć to, czego tylko moglibyśmy oczekiwać i czego wielu audiofilów szuka latami, czasami bezskutecznie. Duża klasa. Pozostaje jednak kwestia wyboru między najnowszą a poprzednią wersją. Co zrobić? Dopłacić i mieć spokój sumienia, czy zaoszczędzić, a różnicę przeznaczyć na lepszy wzmacniacz, źródło, podstawki lub kable? To trudne pytanie, a odpowiedź zależy przede wszystkim od tego, czy trzy tysiące złotych to dla nas dużo, czy mało. I czy w ogóle nowsza odmiana będzie wymagała aż takiej dopłaty, bo nie wiadomo, czy przypadkiem nie załapiemy się na jakiś oficjalny lub mniej oficjalny rabat, albo czy w przyszłym roku seria Twenty 5i nie podzieli losu linii Twenty 5 i nie zostanie zepchnięta przez serię Thirty, z okazji trzydziestej rocznicy założenia firmy. Każdy będzie zagłosuje własnym portfelem. Ja na szczęście nie jestem tutaj od myślenia. Mogę więc powiedzieć tylko tyle, że gdybym musiał zaaranżować sobie audiofilską enklawę w niewielkim pokoju, ale chciał przy tym uzyskać bardzo neutralny, dojrzały, konkretny i uniwersalny dźwięk, Twenty 5.21i znalazłyby się wysoko na mojej liście życzeń.”